Uncategorized

Centrum Melbourne w bieli i czerwieni – Zaproszenie na Festiwal

Już w najbliższą niedzielę, 18 listopada, na Federation Square zaprezentujemy się wielokulturowemu Melbourne tym, co nas w tym kraju wyróżnia i określa: muzyką i tańcem, ludowymi strojami, potrawami, pamiątkami, książką, płytą, piosenką, informacją, obyczajem i biało-czerwonymi barwami. Spodziewamy się licznego udziału ludzi młodych, urodzonych w Australii, być może nie mówiących już po polsku, ale w jakiś sposób związanych z naszą tradycją i dziedzictwem.

Liczymy również na wielu naszych przyjaciół i znajomych, wywodzących się z innych kręgów etnicznych. Przyjemnie nam będzie wypić z nimi polskiego „Żywca”, zjeść dobrego pączka, popatrzeć na utalentowane polskie dzieci i na roztańczoną i roześmianą polską młodzież i nacieszyć się sobą. Tego dnia spotkamy też znajomych, których nie widzieliśmy już wiele lat. Zajrzą na Federation Square także i liczni turyści, odwiedzający w tym dniu Melbourne i szukający w nim atrakcyjnych ofert. W ubiegłym roku gościliśmy ponad 30 tysięcy osób. Miejmy nadzieję, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej. A oto kilka odpowiedzi na dość często stawiane nam pytania:

Jak tam dojechać?

Wszystkimi środkami lokomocji, zatrzymującymi się przy Flinders St. Station. Są to tramwaje, pociągi i autobusy, przybywające z różnych stron Melbourne. Jeśli ktoś zechce się wybrać samochodem, znajdzie sporo miejsca na parkingu należącym do Federation Square, albo też w kilku innych parkingach rozmieszczonych przy Flinders St. Niedzielna opłata parkingu nie powinna przekroczyć $10.00.

Co z sobą zabrać?

Pieniądze oczywiście, czapki i krem chroniący przed słońcem oraz składane krzesełka, jeśli ktoś nie może stać, albo siedzieć na ceramice, jaką pokryty jest rozległy plac. Niestety na Federation Square nie ma krzeseł ani ławek. Młodym to nie przeszkadza, ale starsi powinni mieć swoje przenośnie krzesło. Warto też zabrać aparat fotograficzny, aby utrwalić dla siebie i dla znajomych ciekawsze momenty Festiwalu, a przy okazji zrobić sobie, albo swoim bliskim zdjęcie wykorzystując dość oryginalnej makiety z tańczącą parą Krakusów i kilkoma dolarami pomóc małym sierotom w zambijskim sierocińcu.

Kiedy będzie najbardziej ciekawie?

Właściwie od 10.00 rano aż do 5.00 po południu, bo w tych godzinach otwarte będą wszystkie stoiska, a na estradzie trwać będzie nieustanny koncert dzieci, młodzieży i dorosłych w różnych formach muzycznych i piosenkarskich. Od 11.45 do15.00 estradą zawładnie polski folklor, bo on to najbardziej interesuje ludzi nie mówiących po polsku i przykuwa uwagę przechodniów. O13.00 odbędzie się oficjalne otwarcie Festiwalu. Dokonają go w zwięzłych wystąpieniach: prezes Komitetu Organizacyjnego, prezes Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, Konsul Generalny RP, Minister Stanowy reprezentujący Premiera Wiktorii oraz Prezydent miasta Melbourne. O 15.00 znani polscy artyści spróbują wciągnąć widownię w biesiadę piosenki, a ostatnią godzinę przeznaczymy na muzykę taneczną. Nad Yarrą zaś, gdzie rozłoży się polska gastronomia oraz namiot, w którym odbywać się będą zajęcia dla małych dzieci, nie zabraknie ciekawej muzyki rozrywkowej.

Czy trzeba będzie znowu wystawać w kolejkach po polskie potrawy?

Chyba tak, ale miejmy nadzieję, że te kolejki będą w tym roku nieco krótsze. Zauważyliśmy też, że w kolejkach właśnie dokonują się wymiany poglądów, nawiązują się rozmowy i ludzie się zapoznają. Muzyka i piosenki w wykonaniu Georga Wenzlawskiego i Ryszarda Stacewicza umilą nam czekanie na „coś polskiego”. Na terenie samego Federation Square jedna z restauracji, ta o nazwie „Feddish”, zdecydowała się w tym roku przygotować kilka polskich dań. Można będzie sprawdzić ich jakość już w tygodniu poprzedzającym Festiwal. Na razie w sugerowanym jadłospisie tej restauracji znajdziemy sałatę po polsku, gołąbki, bigos, kiełbasę w sosie pomidorowym, kompot z jabłek i gruszek oraz polskie piwo. Jeśli w tym roku uda się tej restauracji przyciągnąć polską klientelę, to zapewne w przyszłym zobaczymy dużo większy wybór polskich dań.

Czy interesują się nami media?

Tygodnik Polski i Radio 3ZZZ przy swoim wspólnym stoisku służyć będą szeroką informację o sobie, a dyżurujący redaktorzy chętnie podyskutują na ważne dla zainteresowanych tematy. Radio SBS przygotowuje specjalną relację z Festiwalu i nada ją jeszcze tego samego dnia dla polskich słuchaczy w całej Australii. Telewizja „Polonia” przygotuje specjalny reportaż dla „Wieści Polonijnych”, docierających do licznych widzów w Kraju i do różnych skupisk polonijnych na całym świecie. Spodziewamy się także w tym roku zainteresowania naszym Festiwalem ze strony mediów Australijskich.

Czy Festiwal będzie nagrywany?

Tak, ale głównie z myślą o dzieciach, biorących w nim udział. Dzięki szlachetnemu sponsorowi nie dorośli i nie młodzież w tym roku, a raczej najmłodsi uczestnicy Festiwalu znajdą zainteresowanie kamer filmowych. Będzie to zapewne bardzo ciekawa relacja, nagrana na DVD i gotowa do dystrybucji już tydzień po Festiwalu.

O której przewidziano Mszę świętą po polsku w kościele św. Augustyna?

O 5.30 po południu, zaraz po zakończeniu Festiwalu. Wielu Polaków ceni sobie ten kościół ze względów historycznych. Wielu znajduje w nim miłą sobie liturgię. Mszy świętej przewodniczył będzie ks. W. Słowik SJ.

Więcej informacji o Festiwalu i o przygotowaniach do niego znajdziemy na witrynie:
polishfestiwal@federationsquare.com.au

Do zobaczenia na Festiwalu! Zapraszamy nań bardzo serdecznie wszystkich Rodaków, a zwłaszcza tych, którym zależy na podtrzymaniu polskości na antypodach.

Komitet Organizacyjny

—————–

Poniżej podsumowanie i podziękowanie organizatorów Festiwalu

PODZIĘKOWANIE

Cieszą nas bardzo liczne słowa uznania, jakie czytamy na kilku internetowych stronach oraz „maili” kierowanych na „skrzynkę” Komitetu Organizacyjnego Polskiego Festiwalu w Melbourne. Bardzo wielu ludzi podchodziło też do nas podczas Festiwalu i telefonowało po powrocie do domu, aby nam pogratulować. Jesteśmy bardzo wdzięczni za te rozliczne i bardzo miłe formy docenienia naszej pracy. Pomagają nam zapomnieć o stresach i usterkach, nie zwracać uwagi na pokonywane trudności i znowu planować następny „Polski Festiwal w na Federation Square”.

Cieszy nas bardzo fakt, że od godziny 10.00 rano do 5.00 po południu aż 40 tysięcy osób wzięło udział w naszym Festiwalu, o 8 tysięcy więcej jak w roku ubiegłym. Są to dane oficjalne, zebrane nowoczesną technologią i publikowane przez dyrekcję Federation Square. Tymczasem dla przeciętnego oka wydawać się mogło, że było nas mniej. Widocznie festiwalowi goście byli z nami krócej i ze względu na upał częściej się wymieniali.

Największą dla nas nagrodą były uśmiechnięte buzie polskich i nie polskich dzieci, obecnych na Festiwalu; była też nią niespotykana ilość polskiej młodzieży, czującej się w samym sercu wielokulturowego Melbourne „u siebie” i podkreślającej swoje korzenie polskimi kolorami w ubiorze lub flagą na policzku; nagrodą nam byli także ludzie starzy, podpierający się laskami, którzy uznali, że Polski Festiwal na Federation Squarre nie może się odbyć bez nich i mimo doskwierającego upału nie zawiedli naszych oczekiwań; była nam nagrodą również cała mozaika różnych narodowości, oklaskująca szczerze polski folklor i biorąca udział w polonezowym korowodzie; byli nią niezmordowani wystawcy i „restauratorzy”, a przede wszystkim wspaniali artyści: dzieci i dorośli, amatorzy i zawodowcy oraz fantastyczne Polskie Zespoły Wokalno-Taneczne; nagrodą też dla nas był sam kaliber oficjalnych gości, otwierających w tym roku nasze wspólne dzieło, jakim jest Polski Festiwal w Melbourne.

Jest naszym wspólnym dziełem, bo powstał, istnieje i nabiera rozmachu dzięki wspólnemu wysiłkowi: Komitetu Organizacyjnego i Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, wystawców i restauratorów, biorących na siebie trud przygotowania polskich potraw, organizacji społecznych i polskiego biznesu, a także dzięki licznym, ofiarnym artystom, zapewniającym atrakcyjną polską rozrywkę, prezentowaną „non stop” na dwu scenach przez okrągłe 7 godzin. Jest on także dziełem polskiej i niepolskiej publiczności, która tak licznie i tak spontanicznie przybywa tego dnia do centrum naszej metropolii, by wziąć żywy udział w celebrowaniu naszej polskości.

Niech nam wolno dziś będzie na łamach „Tygodnika Polskiego” podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do wielkiego sukcesu, jakim niewątpliwie był tegoroczny Polski Festiwal. Na wstępie powinniśmy podziękować Bogu za słoneczny, upalny dzień, bo mogło być inaczej. Przekonaliśmy się o tym podczas rannych przygotowań. Jakże mizernie wyglądalibyśmy w strugach deszczu i w porywach zimnego wiatru! Pesymiści twierdzili rano, że ciężkie chmury wiszące nad miastem nigdy nas nie opuszczą, a w południe narzekali na doskwierający upał.

Dziękujemy dziś wszystkim pięciu Polskim Szkołom Sobotnim, należącym do Federacji, z St. Albans, Rowville, South Melbourne, Glenroy i Essendon, za piękne i urozmaicone artystyczne programy. Ileż w nich było dziecięcego uroku, zaangażowania, radości i polotu! Dziękujemy niezmordowanym nauczycielom, rodzicom i opiekunom tych szkół. Dziękujemy „Krasnoludkom” z polskiego przedszkola oraz ich opiekunom, a także szarmanckim zuchom z ZHP „Podhale” i ich uroczym instruktorkom. Dziękujemy zawsze chętnemu zespołowi „Iskierki” z Rowville oraz dzieciom prezentowanym przez Towarzystwo Chopinowskie w Melbourne. Dziękujemy w szczególny sposób czterem polskim Zespołom Pieśni i Tańca za przeuroczy polski folklor, przyciągający do siebie jak magnes nie tylko Polaków. „Beskidy” i „Łowicz” z Rowville oraz przybyły z Sydney „Lajkonik” aż do godziny 13.00, tańcem, piosenką, pięknem ludowych strojów i atrakcyjną muzyką oczarowały kilka pokoleń wielokulturowej widowni, a potem, po oficjalnym otwarciu Festiwalu, trzy-pokoleniowy Zespół „Polonez” z Melbourne w prawie dwugodzinnym programie, zauroczył widownię już na dobre. Nie przeszkadzał jej ani ukrop sypiący się z nieba, ani brak możliwości przycupnięcia choćby na chwilę na jakiejś ławce. Gdy zaś taneczny korowód prowadzony przez „Polonezową” młodzież wciągał w polskie szlacheckie tradycje rozbawioną na dobre widownię, sceną zawładnęli muzycy i soliści. Dziękujemy serdecznie piętnastu paniom z zespołu „Rubies in the Kitchen” (aż 13 z nich nie są Polkami) za mistrzowskie wykonanie dwu pięknych polskich utworów. Dziękujemy paniom: Danucie Wołczko-Smołucha i Irenie Janus-Olchowik za piękne piosenki nagrodzone burzą oklasków. Dziękujemy serdecznie niezastąpionemu Romanowi Syrkowi i Tomaszowi Śpiewakowi, Markowi Podstawkowi oraz Ali i Jasiowi Syrkom za stworzenie urokliwego zespołu muzycznego, któremu niestety utrudniał pracę szwankujący w tym roku system nagłośnienia. Dziękujemy fantastycznym paniom: Jolancie Mielczarek i Grażynie Krajewskiej oraz Panu Stanisławowi Jakubickiemu za prawdziwą ucztę zgotowaną nam z polskiej piosenki, a państwu Eli i Adkowi Gursztynom za pełną werwy muzykę taneczną. Szczególne też słowa wdzięczności kierujemy do dwu polskich artystów: Jerzego Wenzlawskiego i Ryszarda Stacewicza, którzy swoją muzyką i piosenką wprowadzali wspaniały nastrój na dolnym tarasie, gdzie całe tłumy ludzi zaopatrywały się w polskie potrawy i polski „Okocim”. Trudno sobie wyobrazić nasz Festiwal w samym centrum Melbourne bez polskiej muzyki i tańca, bez polskiej piosenki i poezji. Dziękujemy za ich bogactwo, zaprezentowane przez naszych artystów w tak wielkiej obfitości i różnorodności na obydwu festiwalowych estradach. Nasi konferansjerzy: Barbara Odachowska, Renata Nowak, Daniel Bołkunowicz i młodziutka Ania Stanikowska wykazali niezwykłą finezję i przedsiębiorczość w prowadzeniu całego estradowego programu. Do nich także kierujemy słowa wdzięczności za odpowiedzialne poprowadzenie estrady. Nieocenioną pomocą w planowaniu i organizacji programu artystycznego wykazał się powołany w tym roku do życia Podkomitet Artystyczny Festiwalu. Sporo mu zawdzięczamy.

W bieżącym roku też, dzięki inicjatywie Igi Bajer, kilkuletnie maluchy miały swoje własne festiwalowe królestwo, nazwane „Kidstop”. Planowaliśmy dla nich tylko 4 półgodzinne sesje dziecięcej rozrywki, tymczasem mali artyści zawładnęli swoim namiotem od samego rana i aż do końca Festiwalu nie pozwolili się z niego wyprowadzić. W przyszłym roku trzeba im będzie powiększyć przestrzeń dziecięcego królestwa.

Tuż przy „Kidstop” stanęła makieta tańczącej pary. Można było w puste miejsca włożyć żywe twarze i zrobić sobie wspaniałe zdjęcie w tańcu. Za zrobione takiego zdjęcia wkładano do wypożyczonych od St. Vincet de Paul Society puszek parę dolarów dla afrykańskich sierot w Kassisi (Zambia), którymi opiekują się polskie siostry zakonne. Nazbierano w ten sposób $585,20. Może to niewielka suma, ale od pieniędzy ważniejsza była nasza pamięć o potrzebujących pomocy dzieciach w dalekiej Afryce. Siostra dyrektorka zdążyła nam już podziękować za okazaną im troskę. Wyrazy wdzięczności murzyńskich sierot i opiekujących się nimi sióstr przekazujemy organizatorom tegorocznej zbiórki, z Danusią Kaska na czele, fundatorom makiety oraz wszystkim ofiarodawcom.

Dziękujemy serdecznie firmom i organizacjom społecznym, które zapewniły uczestnikom Festiwalu polskie potrawy. Zdajemy sobie sprawę, jak wiele przepisów i wymogów musieli pokonać, z jakimi ograniczeniami się uporać i jak wiele zainwestować w wynajęcie namiotu, lodówki, stołów i sprzętu, a przede wszystkim w zakup żywności, żeby „postawić coś na festiwalowym stole”. Zarząd i członkowie Polskiego Ośrodka Społecznego w Albion, serwujący w tym roku alkohol i różne polskie dania z pierogami włącznie, Towarzystwo Polskiej Kultury ze swymi niezastąpionymi plackami ziemniaczanymi, o których wszyscy jeszcze mówią, Koło Przyjaciół Harcerstwa z Obwodu „Podhale” ze swoją wspaniałą kaszanką i kiełbaskami, z których ostatnią sprzedali tuż przed końcem Festiwalu, „Europa Cake Shop” ze swymi sławnymi od wielu już lat pączkami, firma „Polsmak” z jej kulinarnymi atrakcjami i królewskim bigosem oraz Komitety Rodzicielskie Polskich Szkół Sobotnich serwujące tylko słodycze i drinki, wszyscy oni zasługują na specjalne słowa uznania dla ogromnego wysiłku i doskonałej organizacji, tak istotnej w gastronomicznej obsłudze Festiwalu. Niektórzy z nich, bardzo zmęczeni, pytali o opłacalność swego wysiłku. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby im tylko na zarobku zależało, nie podjęliby się tak wymagającego zadania. Winniśmy docenić także ich społeczne zaangażowanie.

Łatwiej być może było jedenastu polskim biznesom, sprzedającym biżuterię, ozdoby, pamiątki, przetwory, nakrycia stołowe, książki, płyty itp. Dziękujemy im za udział. Na specjalną uwagę zasługują stoiska informacyjne: Federacji Polskich Organizacji i Szkół Polskich w Wiktorii, Radia 3ZZZ i Tygodnika Polskiego, Federacyjnego Biura Opieki Społecznej i Australijsko-Polskiego Biura Usług Społecznych, a także Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego ich, bowiem, obecność ubogacała Festiwal i podkreślała jego społeczny wymiar.

Gratulujemy Prezydium Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, z jej prezesem, panem Krzysztofem Łańcuckim na czele, oficjalnego otwarcia Festiwalu, podczas którego bardzo rzeczowo przemawiali, zauważając polską społeczność w Wiktorii i jej wkład w australijską kulturę, tacy dygnitarze jak burmistrz miasta Melbourne, Konsul Generalny RP, przedstawiciel wiktoriańskiej opozycji oraz minister stanowy, reprezentujący premiera.

Pragniemy także podziękować dość dużej grupie przyjaciół i członków naszych rodzin, wspierających nas podczas Festiwalu na przeróżne sposoby: w dystrybucji programów, sprzedaży festiwalowych koszulek, w udzielaniu informacji, w ustawianiu sprzętu, zawieszaniu dekoracji i wielu innych drobnych sprawach. Dziękujemy sponsorom, bez pomocy których nie bylibyśmy w stanie sprostać piętrzącym się kosztom organizacyjnym i znacznym opłatom.

Oprócz bardzo kosztownej ekipy porządkowej, wystawionej przez dyrekcję Federation Square, potrzebną okazała się w pewnym momencie także i wiktoriańska policja. Tuż przed rozpoczęciem Festiwalu czterej młodzi Polacy, ozdobieni narodowymi kolorami weszli z głośnym śpiewem na Federation Squere, wyraźnie spragnieni dalszego celebrowania nieprzespanej nocy. Gdy ich zachowanie i nazbyt agresywne wypowiedzi zaczęły przeszkadzać ochraniarzom, zjawiła się policja, wylegitymowała delikwentów i odstawiła ich do pociągu. Wrócili wprawdzie za parę godzin, ale już pokorniejsi.

Zawiodła nasze oczekiwania i wszelkie profesjonalne standardy narzucona nam przez zarząd Federation Square, dość kosztowna firma zajmująca się nagłośnieniem placu. To dzięki jej nieporadności rozpoczynaliśmy program artystyczny na estradzie z 40-minutowym opóźnieniem. Tak sprzęt, jak i sposoby jego obsługi budziły niezadowolenie tak wykonawców jak i publiczności. Przepraszamy za te, niezależne od nas, ale poważne usterki i mamy nadzieję, że nie powtórzą się w przyszłości.

Kilku uczestników, być może niedawno przybyłych z Polski, zwracało nam uwagę, że w tym naszym Festiwalu dominuje archaizm i że powinniśmy promować współczesną Polskę z jej współczesną, europejską kulturą. Odpowiadaliśmy, że Polska powinna promować się sama, a naszym zadaniem jest promocja naszej polskości w Wiktorii. Mówiliśmy im też, że po blisko 60 latach mamy prawo być trochę inni, może archaiczni, ale przez to właśnie ciekawsi i autentyczni, bo kształtowani wewnątrz wielokulturowej społeczności wspaniałej metropolii, której na imię Melbourne. Stanowimy przecież jakąś jego część i cieszymy się z faktu, że nasze dzieci są z tego dziedzictwa dumne.

Dziękujemy wspaniałej polskiej społeczności z Wiktorii za tak liczne przybycie na organizowany przez nas Festiwal, a Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii za okazane nam zaufanie, pomoc i wsparcie. Do zobaczenia na następnym Polskim Festiwalu na Federation Square w niedzielę, 17 listopada 2008 roku.
Komitet Organizacyjny

(Jan Szuba -prezes, Iga Bajer, Ela Dziedzic, Joanna Merwart, Izabela Kobylańska, Helena Sosnowska, Jerzy Papuga, Aleksander Terech i ks. Wiesław Słowik SJ)