Uncategorized

Polski Festiwal na Federation Square w 2012 roku na falach Radia 3ZZZ

Polski Festiwal na Federation Square, jaki miał miejsce w ostatnią niedzielę był wielkim sukcesem. Zazdroszczą nam wszyscy pogody. Jak dotychczas nigdy nas nie zawiodło słońce i przyjemna dla ciała temperatura.  A nie da się ukryć, że to właśnie od aury zależy sukces tego festiwalu organizowanego pod gołym niebem w samym centrum miasta. Podobno Komitet Organizacyjny kończąc długie miesiące przygotowań modli się o dobrą pogodę.

I znowu pojawiły się tysiące polskich rodzin z dziećmi w różnym wieku. Znowu występowały w oryginalnych programach polskie szkoły sobotnie, tańczył zespół „Polonez” i „Łowicz”, wystąpił też w tym roku gościnnie niewielki zespół Litewski. Były orkiestry porywające ludzi do tańca, popularni wśród Polonii muzycy umilali ludziom posiłek przy rozlicznych stoiskach gastronomicznych nad Yarrą, dzieci miały swój „Kidstop”, a rękodzielnictwo „Folkstop”, były nowe koszulki festiwalowe, stoiska z biżuterią i polską książką, obrodziło też w tym roku mediami i biurami podróży, a pośród tych ostatnich wybijały się linie lotnicze „Qatar”, rozpoczynające bezpośrednie loty do Warszawy i liczące na Polaków z Australii. Obok festiwalowych flag ze stylizowanym, piastowskim orłem, pojawiły się też polskie flagi na masztach. Uruchomiono także trzecią scenę w tym roku. Był to teatr Deakin Edge.

Towarzystwo Polskiej Kultury w Wiktorii zaprezentowało w nim koncert „Polskie Kwiaty”, a potem wystąpił zespół „Vis-za-Vis” z Kabaretem Starszych Panów. Nie wiem czy już podano oficjalną liczbę uczestników Festiwalu. W ubiegłym roku było ich ponad 62 tysiące. W tym roku też było tłocznie, radośnie i znowu dominowały dzieci i młodzież.

Występy grupy tanecznej Polonez zakończyły się wspaniałym polonezem na skwerze, w który włączyli się i Polacy i Australijczycy i Azjaci, młodzi, starzy i dzieci. Było to piękne zakończenie występów folklorystycznych. Podszedł do mnie starszy już Australijczyk z pytaniem, czy to naprawdę jest polski folklor? Nie chciało mu się bowiem wierzyć w jego oryginalność. Mówił, że czegoś podobnego jeszcze nie widział i że jest on wyjątkowo piękny.

Były też oficjalne przemowy przy oficjalnym otwarciu festiwalu. Mówili przedstawiciele rządu wiktoriańskiego i opozycji, mówił przedstawiciel samorządu miasta Melbourne, przemawiał króciutko przedstawiciel społeczności litewskiej oraz ambasador Rzeczpospolitej w Australii, pan Andrzej Jaroszyński. Ten ostatni podkreślił coś bardzo istotnego. Mówił, że jest bardzo dumny z naszego polskiego festiwalu w Melbourne i że czegoś podobnego nie ma wśród innych polonii na świecie, że żaden inny festiwal polski – a jest ich wiele w różnych częściach świata – nie ma takiego rozmachu, nie odbywa się w samym centrum miasta i nie jest organizowany wyłącznie przez wolontariuszy.

Niech mi wolno będzie podziękować dzisiaj w imieniu naszego radia i naszych słuchaczy tej niewielkiej grupie wolontariuszy, stanowiących Komitet Organizacyjny Festiwalu.  W pięknym, co roku zresztą nowym i atrakcyjnym programie, rozdawanym na Festiwalu za darmo, czytamy na stronie szóstej, że tegoroczny festiwal był zorganizowany przez następujące osoby: Jan Szuba (prezes i mózg komitetu), Iga Bajer, Dorotka Bąkowska, Elżbieta Dziedzic, Izabela Kobylańska, Joanna Merwart, Stanisław Mozel, Jurek Papuga, Marcin Piechowski, ks. Wiesław Słowik, Aleks Terech i Daniel Szuba. Wspierała ich oczywiście Federacja Polskich Organizacji w Wiktorii. Bez udziału polskich dzieci, zespołów tanecznych, polskich artystów, muzyków, konferansjerów, biznesu, gastronomii i wystawców nie potrafiliby dokonać tak pięknego dzieła. Niemniej jednak tej dwunastoosobowej grupie wspaniałych ludzi należą się wielkie brawa, wyrazy wdzięczności i nasze serdeczne gratulacje. Mamy nadzieję, że spotkamy się znowu za rok w tym samym miejscu na takim samym, a może jeszcze piękniejszym Festiwalu Polskim na Federation Square, no i że organizatorom nie zabraknie sił i życzliwej współpracy nas wszystkich.